Rozdział X w którym Krzyś po raz drugi wydaje przyjęcie na cześć Puchatka, i tu się żegnamy

 

…Ustawiono długi stół na trawie, pod drzewem i wszyscy siedli dokoła. Krzyś usiadł na jednym końcu, a Puchatek na drugim, między nimi z jednej strony siedziała Sowa Przemądrzała, Kłapouchy i Prosiaczek, a z drugiej – Królik i Mama Kangurzyca z Maleństwem. A wszyscy krewni-i-znajomi Królika rozsiedli się na trawie…
(…)
– Dzisiejsze przyjęcie – powiedział Krzyś – urządzone jest na cześć tego, co ktoś zrobił, i wszyscy wiemy, kto jest ten ktoś, i to jest jego przyjęcie, bo urządzone jest na cześć tego, co on zrobił. A ja mam dla niego prezent i zaraz mu go dam. – Potem rozejrzał się wkoło i szepnął: - Gdzie on mi się podział?
(…)
– Mam, mam! – zawołał Krzyś z przejęciem. – Podajcie to najmilszemu, poczciwemu Puchatkowi. To dla niego.
– Dla Puchatka? – spytał Kłapouchy.
– Oczywiście, dla najmilszego Misia pod słońcem.