Rozdział IV

w którym okazuje się, że Tygrysy nie łażą po drzewach

Więc gdy Krzyś zdjął kurteczkę i ukazały się pod nią szelki, Prosiaczek poczuł się znów przyjaźnie usposobiony do Kłapouchego i, trzymając koniec kurteczki tuż koło Kłapouchego, uśmiechnął się do niego radośnie. A Kłapouchy mruknął za siebie: – wcale nie twierdzę, że teraz obejdzie się bez Wypadku, proszę to sobie zapamiętać. Bo Wypadek to dziwna rzecz. Nigdy go nie ma, dopóki się nie wydarzy.